with Brak komentarzy

Kilka lat temu przeczytałam książkę „Toksyczni rodzice” Susan Forward, jednej z najbardziej znanych amerykańskich psychoterapeutek. Można powiedzieć, że byłam rozczarowana, bo nie znalazłam w niej tego, czego szukałam. Miałam nadzieję, że ta lektura dostarczy mi odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, ale nie otrzymałam ich.

Jednak mój czas poświęcony na czytanie, nie poszedł na marne, bo po „Toksycznych rodzicach”, znalazłam kolejną książkę Susan. „Matki, które nie potrafią kochać”, była to lektura, która miała wpaść w moje ręce i otworzyć mi oczy, bardzo szeroko. Bo to matka w moim życiu, odegrała olbrzymią rolę w pozbawianiu mnie pewności siebie.

Matka to osoba, od której uczymy się szacunku wobec siebie, jak traktować swoje ciało, co o sobie myśleć. Jak to dzieci, bardziej przyswajamy wiedzę z obserwacji, niż ze słów, co należy robić. Bardziej ufamy temu, co widzimy i czujem, niż zakazom, nakazom i pouczeniom. Naturalnych reakcji i zakorzenionych przekonań nie da się ukryć, dziecko jest jak wykrywacz kłamstw.

Okładka książki: "Matki, które nie potrafią kochać"

To nasza opiekunka pokazuje nam, czy możemy ufać ludziom

Sposób nawiązywania więzi z matką, w pierwszych latach naszego życia ma wpływ, na relacje z innymi ludźmi Może to być dla ciebie nowe odkrycie, któremu naprawdę warto się przyjrzeć. To nasza opiekunka pokazuje nam, czy możemy ufać ludziom, czy świat jest dobry, albo może nauczyć czegoś przeciwnego.

Jeżeli czujesz się gorsza, niezasługująca na miłość, masz niskie poczucie wartości, to warto zacząć szukać, skąd to się wzięło. Sama sobie nie wymyśliłaś, że jesteś za głupia, niezdarna albo mało inteligentna, to wszystko to spadek z naszych lat dzieciństwa. Ja dorastałam w czasach, kiedy dorośli ludzie mogli nakrzyczeć na każde dziecko, nie ważne czy swoje czy obce, po prostu było na to przyzwolenie.

Możesz nawet nie pamiętać, dlaczego, ktoś nazwał cię pyskatą smarkulą albo powiedział, że jesteś za głupia żeby coś zrozumieć. Jednak słowa tej osoby, mogą siedzieć w zakamarkach twojej podświadomości i powtarzać ci te kłamstwa. Za każdym razem, kiedy próbujesz coś zmienić, słyszysz głos :” nie dasz rady”, „nie potrafisz”, „to nie dla ciebie”.

Ja pewnego dnia dostałam olśnienia, bo zaczęłam przypominać sobie, te wszystkie razy, kiedy moja matka mnie poniżała. Za każdym razem, gdy coś mi nie wyszło, czułam to jej rozczarowanie, nie musiała nic mówić, widziałam to w jej spojrzeniu. Nawet jak zrobiłam coś dobrze, to i tak zawsze byłam niewystarczająca, bo inne dzieci były ode mnie lepsze.

Widząc pogardę w oczach rodzica, nie potrzebujesz żadnych słów

Zajęło mi długi czas, żeby odważyć się sama przed sobą, do spojrzenia prawdzie w oczy. Książka Susan była jedną z pierwszych, które naprowadziły mnie na ślad, że to nie ze mną jest coś nie tak. Rolą opiekunki jest zatroszczenie się o zdrowie emocjonalne swojego dziecka, to ona ma nauczyć, co znaczy kochać.

Kiedyś wydawało mi się, że tylko w rodzinach dysfunkcyjnych, gdzie gościł alkohol i przemoc, dzieci mają problemy w dorosłym życiu. Ja przecież byłam z „normalnego” domu, miałam, co jeść, w co się ubrać i nie bałam się wracać do rodziców.

Nie zdawałam sobie sprawy, że więzi emocjonalne są tak ważne, nie wiedziałam, że ja mam olbrzymie ich braki. Nie widziałam u siebie ciągłego niezadowolenia, narzekania na wszystkich i wszystko. Dla mnie pragnienie czegoś więcej było czymś normalnym, dopóki nie zobaczyłam, że ja nigdy nie jestem zadowolona.

Pracując z ludźmi, którzy nie traktowali pracy tak poważnie jak ja, byłam wściekła, że oni mają gdzieś wiele spraw. A dla mnie praca była czymś, czemu mogłam poświęcić każdy wolny czas, odebrać każdy telefon, być na każde zawołanie. Nie widziałam, że to nie jest dobre dla mnie i mojego zdrowia.

Udowodnię, że ja zrobię najlepiej

Zawsze wmawiałam sobie, że mogę zrobić coś lepiej, że to wciąż nie jest wystarczające, że muszę coś poprawić. Nigdy nie miałam czasu, żeby się zastanawiać, dlaczego zachowuję się w ten sposób, że chcę coś udowodnić. A przecież chciałam udowodnić, że ja wszystko potrafię zrobić najlepiej.

Dopiero, kiedy wsłuchałam się w siebie usłyszałam ten głos, że jestem niewystarczająca, że ktoś potrafi lepiej. Głos mojej matki, która była i jest wiecznie niezadowolona, której zawsze coś nie odpowiada. Obiecywałam sobie, że nie będę taka jak ona, a stawałam się dokładnie jej lustrzanym odbiciem.

Niby taka oczywistość, że córka uczy się zachowania matki, a mi zajęło wiele lat, żeby przejrzeć na oczy. Brak szacunku do mojego ciała, to także spadek dzieciństwa. Nałogi typu obżarstwo, palenie papierosów, alkohol, wszystko to wiąże się z tęsknotą za matką, kiedy niemowlę ssie pierś i czuje się bezpieczne.

Im bardziej chcemy ukryć nasze rany, tym bardziej one się rozdrapują. Im bardziej chcesz ukryć swój ból, tym bardziej on będzie cię pochłaniał. Nie da się uciec na koniec świata, możesz mi wierzyć, bo próbowałam, ale moja matka zawsze będzie żyć we mnie, bo przeszłość mieszka w nas.

Biegnąca mała dziewczynka

Metoda uwalniania Susan Forward

Napisz list do swojej matki, bez osądzania jej. Wypisz dokładnie, co zrobiła ci jej osądzająco – krytykująca postawa. Daj sobie prawo wyrzucić z siebie wszystkie emocje, które może ci się wydawać, że już poszły w niepamięć. Jeśli nie czujesz w sobie wewnętrznego spokoju, to jest duże prawdopodobieństwo, że jednak coś w tobie tkwi.

List nie jest przeznaczony do wysyłki, on nie powinien trafić do twojej matki. Ona się wszystkiego wyprze, powie, że zmyślasz, albo masz coś z głową. Nie mieszaj jej osobiście do swojego uzdrawiania, użyj wyobraźni, stwórz jej obraz w głowie, ale nie zapraszaj do tego ćwiczenia prawdziwej matki.

Tekst musi być napisany ręcznie, najlepiej na jakiejś kartce, nie w zeszycie. Twój wstyd, zakłopotanie, winy, które gdzieś w sobie masz, wylej na papier. Możesz nawet nie zdawać sobie sprawy, jakie to uwalniające, kiedy twoje uczucia wyciągniesz na światło dzienne. Podziel list na cztery części.

  1. To mi zrobiłaś

Możesz zacząć tak:

Mamo, byłaś wobec mnie tak zimna i niedostępna, że czułam twoją niechęć w stosunku do mnie. W całym moim życiu miałam poczucie, że nie zasługuję na miłość, że nie jestem warta tego, żeby mnie ktoś kochał. Odrzuciłaś mnie. Nigdy mnie nie chwaliłaś, nigdy nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz, nie słyszałam, że byłam chcianym dzieckiem. Szukałam pocieszenia w słodyczach, bo dawały mi uczucie radości. Jadłam tony cukru, bo wiedziałam, jak tego nie lubisz, to był mój sprzeciw wobec twojej autokratycznej postawy.

  1. Tak się wtedy czułam / Jak się nie czułam

Możesz zacząć tak:

Nie czułam z tobą żadnej więzi, ale wielokrotnie odczuwałam niechęć w stosunku do ciebie. Za każdym razem, kiedy mnie ośmieszałaś, umniejszałaś mi, czułam się bezwartościowa i wybrakowana. Kiedy mnie krytykowałaś przy obcych nienawidziłam Cię, chciałam, żeby cię nie było. Nigdy nie czułam się przez ciebie kochana. Czułam się opuszczona, bezradna, moja dusza bardzo mocno cierpiała. Tęskniłam, żeby mieć czułą i kochającą, ciepłą mamę.

  1. Jak to wpłynęło na moje życie / pracę, związki, samoocenę /

Możesz zacząć tak:

W dorosłym życiu mam trudności z zaufaniem, uwierzeniem, że ktoś może mnie kochać, za to, że po prostu jestem. Boję się podejmować odważne decyzje, bo w głowie mam twoje słowa, że nie dam rady, że nie potrafię, że i tak mi się nie uda. Wpadam w złość, kiedy ktoś nie liczy się z moim zdaniem, bo słyszę w myślach: „dzieci i ryby głosu nie mają”.  Robię wszystko z przesadną starannością, żeby nie można mi było niczego zarzucić. Dążę do perfekcji, żeby tylko nikt nie zobaczył, że jestem tylko człowiekiem i mam prawo się mylić. Nie potrafię przyjąć krytyki, paniczne się boję, że ktoś źle mnie oceni. Żyję w strachu, że ktoś odkryje jaką jestem niekompetentną oszustką.

  1. Czego oczekuję od ciebie teraz

Możesz zacząć tak:

Nie marzę już o tym, że zrozumiesz, jaką krzywdę mi wyrządziłaś i że mnie przeprosisz. Nie łudzę się już, że się zmienisz i zbudujesz ze mną więź w ostatnich latach swojego życia. Skończyłam fantazje na temat kochającej i wspierającej moje decyzje matki, ten etap mam już za sobą. Nie chcę cię w moim życiu, nie chcę, żebyś mnie odwiedzała. Twoje wizyty tylko mnie wprowadzają w zły nastrój, bo zawsze znajdziesz coś, co mogłabyś skrytykować. Nie potrzebuję twojej aprobaty, nie potrzebuję znać twojego zdania, na temat mojego życia. Jestem gotowa by żyć swoim życiem, bez oglądania się na ciebie. Teraz ja decyduję, co jest dla mnie dobre, czego potrzebuję, jak chcę żyć, gdzie chcę mieszkać, co chcę robić. Ja jestem odpowiedzialna za moje szczęście. Twoje próby manipulacji możesz zachować dla siebie, na mnie twój płacz już nie działa. Nie czuję się już zobowiązana do rozmowy z tobą, co tydzień, bo za każdym razem chce mi się wymiotować od twoich narzekań. Już mnie nie boli, jak opowiadasz swojej rodzinie, jaką jestem wyrodną córką. Liczy się, co ja myślę o sobie, a myślę, że jestem wspaniałą kobietą! Życzę ci wszystkiego dobrego, ale z dużym dystansem od mojej osoby.

Po napisaniu listu Susan Forward zaleca, aby przeczytać go terapeucie, albo zaufanej osobie. Bo to, co napiszesz to jedno, ale jak to usłyszysz, to już zupełnie inne wrażenie. Jeżeli nie masz nikogo zaufanego, to możesz nagrać sobie jak czytasz swój list, a potem go odtworzyć i posłuchać, co miałaś do powiedzenia.

Zanim zaczniesz czytać weź kilka oddechów, jeśli zaczniesz płakać, to pozwól sobie na te łzy. Często opiekunowie nie są zadowoleni z łez dzieci i zakazują płaczu, ale to bardzo zła metoda. Jeżeli nie pozwalamy naszym emocją się uwolnić, to tkwią one w nas i zbierają się jak wulkan, który w końcu eksploduje.

Kiedy już uwolnisz wszystkie swoje emocje, wypłaczesz się, albo wyładujesz swoją złość na poduszce, poczujesz ulgę. Wiem, że może to brzmieć magicznie, ale uwolnienie negatywnych emocji pozwala poczuć się wolnym. Jak będzie Ci za mało to są też inne narzędzia, do uwalniania gniewu.

Spal list i podziękuj, że mogłaś wszystko z siebie wyrzucić. Powodzenia.

Zostaw Komentarz